witam, mój Tato ma takiego zwykłego atlantika:
Walczy z nim od jakiegoś czasu, bo albo spieszy, albo stoi, albo leży tygodnie u zegarmistrza. Mówię mu, Tato, kupię Ci parnisa, z Chin on jestst i jaaaak choooodzi...

Niestety pozostaje nieugięty.

Ostatni problem jest taki, że zegarek noszony na ręku spóźnia około 20s/dobę, czyli ewentualnie da się z tym żyć. Jajo jest tego rodzaju, że jak ojciec odkłada go na noc na parapet koło otwartego okna, rano ma pół godziny w plecy. Macie jakiś pomysł jak to możliwe? I czemu tak drogo?