Kaliber : 22
kalendarz: Dni miesiąca, bez możliwości szybkiego przestawiania koronką
liczba wahnięć na godzinę: 18000
liczba kamieni: 18
rezerwa chodu: ~40h
inne: centralna sekunda, stop sekunda
Werk jest powszechnie stosowany w Wostokach. Zwykle występuje w trzech wersjach. Przynajmniej ja tyle napotkałem.
1. Balans z włosem bregetowskim, na kole naciągu sprężyny gwiazdki. Fazowane krawędzie płyt,...
2. Balans ze zwykłym włosem mocowanym w klocku przykręcanym śrubką do przesuwki na półmostku balansu.
3. Balans ze zwykłym włosem mocowany w klocku wsuniętym w widełki. Wersja najbardziej współczesna czyli najgorzej wykończona pod względem wizualnym werku.
Do dzieła. Wostok trafił do mnie w stanie mocno sfatygowanym wraz z kilkoma innym zegarkami. Nie dało się go nakręcić ani przestawić wskazówek. Przynajmniej nie robiąc tego na siłę. Tej ostatniej opcji unikam ponieważ zwykle siłowe rozwiązania przyczyniają się wyłącznie do zwiększenia nakładu pracy.
Po wyjęciu z koperty umieściłem ponownie wałek naciągowy z koronką na miejscu by móc w sposób bezpieczny spuścić naciąg. Zdjąłem wskazówki. Zluzowałem dwie śruby na krawędzi bocznej werku by zdjąć tarczę.
Oto werk po wyjęciu z koperty. Na górze i dole przykręcony jest do pierścienia mocującego dwiema śrubami. Należy je zdemontować w pierwszej kolejności.

Następnie luzujemy śrubkę na półmostku balansu mocującą klocek do którego przyklejony jest włos. Ułatwi nam to dalszy demontaż balansu. Jak widać ktoś przede mną nie bardzo wiedział do czego służy sztyft? Może nawet usiłował go odkręcać. Ten czarny pierścień pod werkiem służy do zabezpieczenia osi sekundowej i rurki na której osadzony jest ćwiertnik przed złamaniem czy zgięciem.

Zdjęty balans. Na przesuwce regulacji chodu widzimy mosiężny klucz, którym przekręcając uwolnimy włos. Należy robić to ostrożnie najlepiej kładąc półmostek z balansem na papierze. Ideałem jest korkowa podkładka. Ważne by w czasie operacji nic nam się nie przemieszczało. Cały czas należy kontrolować operację przez lupę, tak by nie zgiąć włosa. Można to robić po kawałku na raty. Szczególnie gdy nie mamy jeszcze wprawy. W innych mechanizmach np. Poljocie 2614.2H na kluczu jest rant, w który wkładamy końcówkę śrubokręta i w ten sposób obracamy.

Teraz czas na demontaż kalendarza. W 2214 kalendarz wygląda tak jakby był przykręcony niezależnie do werku Wostok2209. Znacznie pogrubiając w ten sposób mechanizm. Osobiście wolę rozwiązanie z Poljota2614.2H gdzie kalendarz jest w frezowany w płytę główną co daje przyrost grubości werku rzędu 0.8mm w stosunku do wersji bez kalendzrza 2609.
Kalendarz w 2214 przymocowany jest na dwóch śrubkach. Należy przed ich odkręceniem wysunąć pierścień blokady kalendarza umiejscowiony po między 19 a 20 na tarczy kalendarza i uważać by sprężynka dociskowa nie wystrzeliła. Można ją w tym momencie również zdemontować.

Tu mamy zdjęty cały kalendarz. Pod osią sekundową i kołem minutowym znajduje się koło pośrednie kalendarza. Można je już zdjąć. Następnie zdemontujemy koło sprzęgła uprzednio odkręcając blaszkę w kształcie łopatki. Wyjmujemy koło sprzęgła. Tu uwaga. Podłużny drut przebiegający przez sporą część werka swoją "hokejową" końcówką dociska ośkę sprzęgła. Nie należy o tym zapomnieć przy montażu.
Kolejnym elementem który odkręcimy będzie mocowana na dwie śrubki płytka przełącznika naciąg/nastawy.

Zdjęcie przedstawia zdemontowany ćwiertnik i koło godzinowe a także koło przekładni kalendarza. W Wostoku 2214/09 nie ma, podobnie jak w kilku ETA, problemu z demontażem ćwiertnika. Wystarczy go zsunąć z rurki i już zrobione. Z tego powodu lubię ten werk.

Tu mamy prawie ogołocony werk od strony górnej. Jak widać przyczyną, dla której nie można było użyć wałka naciągowego do spuszczenia sprężyny naciągowej było spadnięcie wodzika z beczułki. Końcówka wodzika powinna spoczywać we wgłębieniu w beczułce a nie poza nią.
W tym konkretnym przypadku wcześniej sprawdziłem, że koło bębna naciągowego obraca się luźno co oznacza uszkodzenie sprężyny naciągowej. Ale gdyby było napięte to złożyłbym poprawnie mechanizm przełącznika naciąg/nastawy a dopiero za pomocą koronki spuścił sprężynę naciągową blokując wykałaczką zapadkę po drugiej stronie werka.
Nie zapomnijmy, że sprężyna dociskająca wodzik nie jest zablokowana. A w takim stanie bardzo chętnie odlatuje

Na tym etapie demontujemy również dwa małe kółka pośredniczące nastaw. I

Teraz czas by popracować nad spodnią stroną werku. Wracając do spuszczenia sprężyny naciągowej to spotkałem się z sytuacją, że ktoś tak ją naciągnął, że nie było już luzu by obracając koronką zwolnić zapadkę. Należy wtedy delikatnie odkręcić śrubę mocującą zapadkę trzymając ,oparty na podkładce/mocowaniu werk, za koronkę delikatnie ją obrócić i podważyć płytkę zapadki by ją zdjąć a następnie powoli spuścić sprężynę naciągową.
W przypadku gdy mamy uszkodzoną beczułkę i nie da się za pomocą sprzęgiełka, wałka naciągowego i koronki spuścić sprężyny musimy zaryzykować. W takim przypadku ściskamy mocno werk w miejscu koła naciągowego i odkręcamy zapadkę, którą usuwamy. Luzując uścisk popuszczamy koło co w efekcie luzuje naciąg sprężyny w bębnie.
Odradzam inne metody bowiem niekontrolowane szybkie spuszczenie sprężyny może i zwykle skutkuje jej uszkodzeniem. A odkręcenie kotwicy wychwytu i spuszczanie sprężyny przez szybki obrót kół pośrednich i najszybszego koła wychwytu nie przysłuży się na pewno suchym czopom w łożyskach tych kół.
Po spuszczeniu sprężyny odkręcamy koło naciągowe. Dociskając je lekko luzujemy śrubę. Po tym wszystkim mamy tak wyglądający werk.

Na pólmstku naciągu jest jeszcze jedna nie odkręcona śruba. Ma ona na swojej główce dwa schodki. Ta śruba jest lewa! Odkręca się zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Czyli w przeciwnym kierunku jak pozostałe śrubki. Nawet w mechanizmach gdzie nie jest ona w ten sposób oznaczona należy zakładać, że jest lewa. Po odkręceniu płyty naciągu wyjmujemy oś sekundową. Gdyby nie chciała wyjść z łożyska mostka naciągu to wyjmujemy ją z mostkiem i mamy to:

Przyszedł czas na odkręcenie półmostka kół pośrednich. Tu podobnie jak w przypadku półmostka balansu odkręcamy śrubki a następnie delikatnie podważamy. Nie należy przekaszać półmostka by nie uszkodzić czopów kół. Jak widać na zdjęciu koła pośrednie wyszły bez problemów za to koło wychwytu pozostało czopem w łożysku. Nie należy go w tym momencie rozdzielać z półmostkiem. Niech najpierw poleżą trochę w nafcie. Ta sytuacja jest dosyć typową w starych brudnych werkach. Dlatego należy zwrócić szczególną uwagę przy demontażu pólmostków by nie uszkodzić czopów. Działamy delikatnie i z wyczuciem. Często lekki pokręcenie kołami poprawia ich rozdzielenie.

Podobnie jak półmostek kół pośrednich należy demontować płómostek kotwicy wychwytu. Tu i na osi koła balansowego są zwykle najdelikatniejsze czopy. Tak na marginesie w Wostoku 2214/09 czopy są znacznie cieńsze i delikatniejsze od tych w Łuczu czy Poljocie. Dlatego przywiązuję tyle uwagi do operacji z nimi związanych. Po zdemontowaniu zespołu kotwicy mamy całkowicie ogołocony werk od strony dolnej.

Pozostało nam jeszcze odkręcić na górnej stronie werku sprężynę dociskową sprzęgła i gniazdo mocowania łożyska rubinowego balansu.

Łożysko balansu zarówno w tym gnieździe jak i na górnej stronie półmostka balansu demontuje się w ten sam sposób. Ostrą pensetą podważamy koniec złoconej blaszki i luzujemy. Blaszka jest bardzo delikatna i sprężysta. Dlatego trzeba to robić delikatnie i nie zgubić blaszki. Łożysko rubinowe składa się z trzech części kielicha z łożyskiem właściwym i kamienia nakrywowego. Kamień nakrywowy ma dwie strony wypukłą i płaską. Łożysko w całość składamy zawsze tak by płaska strona kamienia nakrywowego była skierowana do wewnątrz łożyska (kielicha) a półokrągła do zewnątrz. Czyli stykała się ze złoconą blaszką dociksową systemu przeciwwstrząsowego.
Aby rozdzielić koło balansowe z półmostkiem trzeba oprócz poluzowania śrubki mocującej klocek włosa jeszcze obrócić klucz mosiężny na przesuwce odpowiedzialnej za regulację szybkości chodu. W Wostoku 2214/09 robi się to ostrą pensetą. Łapiemy od góry prostopadle do płaszczyzny przesuwki klocek klucza i przekręcamy go tak by powstała szczelina po między nim a cienkim drucikiem gdzie przechodzi włos. Następnie wypychamy klocek do którego przyklejony jest koniec włosa i mamy wolny balans.
Zabrudzenia na werku i innych elementach może i nie są bardzo duże ale skutecznie powstrzymywały werk przed pracą. Przyglądając się zdjęciu półmostka kół pośrednich byłoby raczej trudno stwierdzić, że łożysko koła wychwytowego jest tak brudne, że nieda się go rozdzielić. A jednak.
Dobra koniec!!!