Dotarła do mnie Maryna Submersible 47mm. Szybkie oględziny, fajny kawał zegarka. Bezel ma 12 kliknięć, chodzi dość lekko, przeszklony dekiel z chińskim automatem, szkiełko ma niebieską powłokę AR. Pasek, jak na chińskie wyroby wybitny, może nawet ze skóry, dość gruby, 26mm szerokości. Jest na tyle w porządku, że natarłem go tłuszczem i spróbuję trochę go ponosić. Co tu więcej pisać, pewnie wszystko wiecie o każdym chińskim zegarku



Ale od początku miałem inny plan. Wygląd innego potwora, Big Egiziano mi się ogromnie podobał. Podobał mi się ogromnie, jak ogromny jest zegar, 60mm to za mało na ścianę w kuchni, a za dużo na przeciętny nadgarstek. Nie lubię zbierać zegarków, których potem nie mógłbym nosić. Zlustrowałem kopertę Maryny, "cuś się chyba da z tym zrobić". Trochę prawie-dremelem, trochę pilnikiem i obciosałem kopertę tu i ówdzie. Nie jest to ostateczna wersja, brakuje mi gumek do metalu, jak się doposażę, to dopieszczę zegarek. Mam swojego Big Egi, no mniej więcej



