Kupiony pod wpływem mojego naturalnego i wrodzonego buraka, poza tym pokazywał go - o ile pamiętam - u nas MariuszD i mi się bardzo spodobał.
Był ma wish liście i nadal tam jest, aczkolwiek zapoluję jeszcze na blue bo to zajebibi zegar jest, bardzo ładnie udaje Monaco, nie naruszając cienkiej granicy mojego wewnętrznego buraka. Jest mimo wszystko dużo inny, pod wieloma względami różni się zasadniczo - dekiel, jednak zupełnie inny kształt koperty, koronka, przyciski chrono. Owszem, ma tę wadę, że ma podobnie gliszowaną tarczę - i tego elementu mogli sobie odpuścić, choćby zmienić. A może zmienili, tylko ja nie zauważam różnic? Generalnie - nosiłem pożyczone Monaco chrono i jednak mam wrażenie, że to dwa zupełnie inne zegarki. Główna różnica - Monaco wydawało mi się jakoś wyższe na ręce, choć to podobny rozmiar koperty.
Niniejszy egzemplarz trafił do mnie krętą drogą od Helmuta, który zachwalał zegarek niemieckimi metaforami tak skomplikowanymi, że żaden znany mi słownik internetowy nie potrafił rozszyfrować, o co autorowi chodzi. Generalnie - nówka-sztuka, nie śmigana, pasek pachnie nowością, w kopercie można makijaż robić, itd. Halina mi pomogła i przetłumaczyła, że jedyna wada - śpieszy się *.
Kupiłem, przyznam, że za grosiki. Cena regularna waha się w granicach 700 zł/180 euro, powiedzmy, że zapłaciłem 1/10 tego. Co prawda Helmut obczaił zarobek dodatkowy i narzucił wysyłkę droższą niż zegarek, no ale niech tam, w końcu okazja.
Przyszedł, gdy byłem na wakacjach. Po powrocie zobaczyłem karton. Miałem jadnakowoż taką delirkę powakacyjną, wspomaganą wyobraźnią, co mogę zastać wewnątrz onego kartona, że wrzuciłem całość do szafy i zapomniałem na kilka dni.
W końcu się zebrałem i otwarłem to pudło.
Opakowanie - ładne, typowo ingerssolowskie - czarne kwadratowe pudełko powlekane eko-skórą z białą nicią, otwierane do góry. Standard dla wielu chińczyków "made in Germany". W środku poducha, przywieszki, ulotki. No i zegar.
K... Mam pytanie, które mnie nurtuje do teraz. W jakim zawodzie pracował właściciel tego zegarka? Do dziś szukam odpowiedzi Masarnia? Patroszenie ptactwa do KFC? A może samo KFC? Może jakaś budowa? A może połów dorsza na Bałtyku? Wywóz obornika?
W każdym razie jak zobaczyłem stan zegarka, to się ucieszyłem, że nie otworzyłem paczki 3 dni wcześniej, bo niechybnie odwieźliby mnie na OIOM. Tyle tłuszczu, resztek, paprochów na zegarku, pod zegarkiem i w środku zegarka w życiu nie widziałem. Na zdjęciach tarcza zegarka wydawała mi się jakoś taka "niewyraźna". "Nie wziąłem rutinoscorbinu" - pomyślałem. To jednak nie była wina braku witaminy C w moim organizmie, tylko szybka - OD WEWNĄTRZ - miała z milimetr tłuszczu
Wziąłem się za "spa", choć tu trzeba by użyć słowa - łaźnia po napadzie nuklearnym Plamy brudu na wewnętrznej części koperty - np. na łączeniu z deklem - były tak wżarte, że musiałem użyć ulubionego materiału kobiet do pilingowania stóp - papieru ściernego gradacji 600...
Rozebrałem całość do gaci, w środku siedzi sympatyczna Myiotka - taki wołek roboczy, zresztą bardzo ładny, choć mały, wycentrowany plastikowym pierściem. Poprawka, jak prawi Alamo: A werk to Szanghaj jest ten starszy. Widać go przez dekiel. No właśnie dekiel - nie daje mi spokoju, w jakim zawodzie pracował Helmut, albowiem dekiel był dziewiczy, żadnych rysek, po porostu nówka. Może jednak pracował jako menadżer, a w wolnych chwilach patroszył zwierzynę . Oczywiście na deklu dumnie brzmi "Limited Edition" co dodaje +100 do prestiżu posiadania tego łocza, hyhyyy. Niestety, numeru owej limitacji - jak zawsze - nie podano
Po ogarnięciu koperty wziąłem się za szkło. Dochodzę powoli do wniosku, że Helmut musiał być jakimś menadżerem w jakiejś dużej firmie, i żeby rozładować stres chodził powykuwać trochę marmuru w pobliskich kamieniołomach. Mianowicie na szkle znalazłem rysy, spokojnie można nazwać je z dużej litery - Rysy. Patrzę i biorę od żony broń dużego kalibru - papier ścierny do pięt gradacji 200! To już wyciera. No i trę, trę, trę. Mówię - kochanie, podrzuć mi sześćsetkę. Lecę dalej. Nosz kuźwa rysy zmalały do jakiś 1000 metrów, ale wciąż nad poziom morza i to zdecydowanie. Zajęło mi to jakieś 3 godziny. Różne gradacje. W końcu wyprowadziłem na prostą. Tak mi się wydawało
Przystępuję do tak zwanej polerki, czyli leci diaks, pasty, szczotki. Lecą też kur*wy. Po kolejnych trzech godzinach i jakimś pół litra łychy stwierdzam, że jednak nic z tego nie będzie. Szkło, zbyt mocno spolerowane, nabiera "baranka" - nie do oczyszczenia.
W piątek zawiozłem delikwenta do Janusza Bilickiego, z myślą - teraz to se poczekam . Od razu stwierdził, że zje*ałem. No trudno - i pokazałem mu odciski. Co za wielka radość - dziś odebrałem Za 35 zł jest nowe szkło, choć nie ma już tego charakterystycznego frezewania na poziomych krawędziach. Za to bardzo ładnie osadzone i delikatnie, na 1 milimetr wystające poza obrys koperty - czyli tak jak było w oryginale. Naprawdę dobra robota za śmieszne pieniądze. Szkło mineralne, utwardzane - lepiej nie testować na framugach drzwi. Panie Januszu - co złego, to nie ja, bo mam wrażenie, że Pan mnie czyta czasem
Do sedna - męska kostka o wymiarach:
Szerokość koperty bez koronki - 39 mm
Szerokość koperty z koronką - 42 mm
Wysokość koperty - 44 mm
L2L - 47 mm
Wysokość koperty - 12 mm
Uszy - 23/24 mm
Zapięcie motylkowe, zwężające się do 22 mm.
Dekiel - zakręcany na 4 śrubki, uszczelniany oringiem, częściowo przeźroczysty.
Mechanizm - automat Szanghaj, stopsekunda, wahnik tradycyjnie z grawerem Ingersolla.
Funkcje - godzina, centralna sekunda, multidata: lewy totalizator - dzień tygodnia, prawy totalizator - miesiąc, dolny totalizator - godzina w systemie 24-godzinnym.
Data na godz. 6.
Luma - świeci jak to w garniturach. Dyskretnie.
Reasumując - poświęciłem temu onemu zegarku jakieś 10 godzin życia na doprowadzenie go do stanu spełniające moje standardy. Czy warto było? Warto, a jak . Ch.. z zegarkiem, zabawa się liczyła No i dobre drinki przy tym popiłem, bo na trzeźwo bym chyba nie wyrobił
Poza tym to fajny zegar jest. Na tyle fajny, że mi póki co chęć na Monaco jakoś odeszła. Po kij mi zegar za 15 koła, jak mam za dwie stówki i to własnoręcznie odrestaurowany
Foto, daję co zrobiłem dziś w nocy, bo późno jest i musiałbym Czytelnikom jakiś ryczałt za czytanie naliczyć, ponieważ straciłem kolejną godzinę życia na tworzenie tematu o tym zegarku
* Zegarek ani się specjalnie nie śpieszy, ani nie spóźnia - ot, parę sekund do przodu na dobę... Helmut wiedział, jak tę szkapę zachwalać
** Helmut - Twoje zdrowie brudasie
_________________ hrg.pl
Ostatnio zmieniony przez Dominik 2012-09-23, 21:00, w całości zmieniany 2 razy
Historia jak ze "Spadkobierców", oplułem monitor i takie tam
Zegarek fajny, ale chyba chciałbym poznać Heluta , musi być z niego ciekawa osoba a'la Bir Grylz
_________________ Co mnie nie zabije, to mnie dopiero wk...i.
Taka mała rzecz a cieszy, podziękuj Panu Helmutowi że Ci dostarczył tylu pozytywnych wrażeń
_________________
prezesso Klon Kierownika Pola Ryżowego street's disciple
Wiek: 45 Dołączył: 17 Maj 2010 Posty: 13441 Skąd: Łódź
#9 Wysłany: 2012-09-21, 08:33
właśnie też po fotkach Mariusza mnie korcił ten niebieski z WUS. Świetne ma te nakładane indeksy! Żeby zrobili wersję bez tych tarczek to bym się ni zawahał a tak... może to i lepiej.
Zegar fajny, gratuluję!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach