Ciekawostką bya cakiem czarna tarcza z wyblakłymi, słabo widocznymi i koślawymi numerkami - oczywiscie nieoryginalna malowanka. Na tarczy brakowało sporej ilości farby, która się wykruszyła, więc pomyślałem, ze usune resztę do zera i wyślę tarczę do profesjonalnej renowacji.
Na szczęscie nie czyściłem mechanicznie, tylko rozpuszczalnikiem, na który farba okazała się bardzo oporna. Zszedł za to brud ukazując jasnozielone cyferki i niebieskie kółeczko dookoła.
Widać, że ktoś się kiedyś nabiedził, zeby zegarek zaczął znów pokazywać czas i... jakkolwiek ciężko to nazwać pełnym sukcesem - jest to do pewnego stopnia urocze:

Stąd też decyzja, ze tarcza zostaje. Wygląda wprawdzie rzczej jakby pamiętała Imperium Rzymskie, ale jakoś nie mam sumienia tego usuwać do reszty...

Dlatego też mechanizm dostał z powrotem swoje zardzewiałe koła naciągu (już były wymienione, ale wyglądało to jakoś dziwnie), a z dna szuflady wykopałem bardzo znoszony, zapinany wokół uszu pasek.

Wygląda... radziecko! Ładne to to nie jest, ale... szkoda wywalać, nie?