>sylwek, zegarmistrz potraktował Cię jak typowego jelenia, któemu rzuci kilka "fachowych" słów i za co potem odpowiednio skasuje przy odbiorze zegarka: "Panie tam masakra była, teraz to wszystko w fabrykach automaty robią i tam wszystko trzeba było ręcznie poprawiać, prostować i smarować, a teraz to "pińcet" się należy.
Wydrukuj sobie te obrazki lub przegraj do telefonu, aby "miszczowi" pokazać co jest do roboty - unikniesz naciągactwa.
Do przedmówców to była taka uwaga, że każdy zegarek ma swoje charakterystyczne uszkodzenia i one się nam powinny "podpowiadać". Seiko ma naprawdę rygorystyczną kontrolę jakości i zwłaszcza w modelu z wyższej półki by nie puścili jakichkolwiek niedoróbek - dlatego jedyną opcją było uszkodzenie mechaniczne.
Czytałem w historii firmy Yema (Chronos 2/2006), że strasznie się dziwili jak seiko im nie przysłało zapasowych mechanizmów na pokrycie braków w zamówionej partii 1 mln sztuk (szwajcarzy wtedy dawali 2-3% na braki) i rzeczywiście wszystkie mechanizmy były bezbłędne.