

Pierwsze wrażenie po odpakowaniu – ciężkie bydle! Od razu po wykonaniu szybkiego ruchu którego celem było umiejscowienie koperty w koszu, pobiegło po wagę kuchenną i położyłem nań Szerszenia. 200 gram. Założyłem na rękę i na początku wydał mi się ogromnie niewygodny, gdyż standardowy strap doczepiony do czasomierza był zdecydowanie za cienki przez co zegarek latał na ręce, boleśnie kłując mnie w nadgarstek ogromną „czapeczką” koronki. I tutaj na ratunek przybył wyżej wspomniany yellow strap. W tym momencie, nie zważając na niczyją krytykę i słowa polemiki chciałbym oświadczyć iż ten pasek to najlepsza możliwość dla tego kolosa!.

Teraz trochę o samej maszynce. Koperta matowa, o średnicy 50mm (z czapeczką 58mm!!), gruba zaś na 15mm, w związku z tym trudno jej nie zauważyć, nawet będąc na dobrej drodze do czerpania radości z życia w podobny sposób do tego w jaki robi to Steve Wonder. Tarcza prezentuje się bardzo okazale. Żółta, czysta, bardzo duża bo aż 42mm średnicy, z czarnymi indeksami. I teraz uwaga – owe czarne indeksy świecą! Słabo bo słabo ale świecą, na bladozielono. Wskazówki duże i czytelne, czarne z białym świecącym już dużo mocniej od indeksów wypełnieniem. Trochę całą perfekcyjną kompozycję burzy sekundnik, który jest srebrny, kompletnie do reszty nie pasuje.



Zajrzyjmy do środka. A w środku miła niespodzianka, przynajmniej dla mnie, gdyż Szerszeń pracuje na moim ulubiony werku – Dixmont GuangZhou 2813 ze stop sekundą. Ulubionym dlatego gdyż miałem z nim już do czynienia przy okazji posiadania bardzo ładnego automata Pierre Ricaud. Maszynka trzymała ponad dwa dni i gubiła raptem 5 sekund na dzień. W tym przypadku jest podobnie, a nawet lepiej gdyż od momentu wypakowania i ustawienia równo z GMT, Szerszeń przyspieszył 2 sekundy. Co do rezerwy chodu w tym modelu się jeszcze nie wypowiem gdyż trochę go nosiłem, ale podejrzewam iż skoro Pierre chodził ok. 50h to w Parnis gorszy nie będzie. Co do kwestii wizualnej werku, to jest ok. – czysto, schludnie, jakieśtam drobne ciapki na wahniku, ale oprócz tego wszystko w najlepszym porządku.

Podsumowując – uczciwość popłaca. Musze szczerze przyznać, iż to Wam Kumotry w dużej mierze zawdzięczam to iż stałem się dumnym posiadaczem tego pięknego, ogromnego Owada. Mimo to jednak, jeżeli ktoś z Was jest poważnie zainteresowany tym zegarkiem i może wydać te 70$, to jak najbardziej polecam! Warto chociażby ze względu na jego oryginalność i rozmiar ( ja np. bardzo lubię duże zegarki) Jeżeli nie jesteście przekonani co do koloru tarczy to podpowiem iż dany model występuję również z tarczami w kolorach czerwonym, czarnym z niebieskimi lub białymi indeksami, oraz w kopertach PVD całych, lub ze złoconym bezelem.
