Prezent by lepszy... Nawet go tu opisałem, bo chciał mo sie płakac, ale potem zamiast jęczeć skasowałem tą część posta i postanowiłem działać, czyli na 99% zepsuc do reszty. Teraz mogę napisać, jak się skończyło

.
Przy składaniu mechanizmu popełniłem błąd. Miałem kłopot z załozeniem mostka kotwicy (nie chciała franca wejść), a jak już zaożyłem, to zbyt pobieżnie sprawdziłem czy sedzi dobrze. Wskoczył, ośkę widać, znaczy ok. Potem założyłem balans z mostkiem, cyka, to dokręciłem śrubkę i... dupa. stoi, a opór ma ogromny. Zaklinował się między mostkiem kotwicy a półmostkiem balansu

. Demontuję... zgięty górny czop. Może nie koszmarnie, bo chodził po złożeniu, ale widać było, ze zgięty i stukał w pozycji tarczą do góry. Rozzłościłem się, odłożyłem na półkę i chwilę nie ruszałem. Ale potem rozmobntowałem ponownie i pod mikroskop. Czop okazał się ewidentnie zgięty i do tego nieco zużyty. Pamiętałem, ze kiedys na stronce jednego z amerykanskich mistrzów czytałem, że czopy da się prostować, zwłaszcza jeśli nie chcemy zegarka używać, a szkoda kasy/czasu na nową ośkę. Opisuje on technbikę z użyciem co chwilę podgrzewanej specjalnie zmodyfikowanej pęsety, ale najważniesza jest szybkość - ma to trwać jakieś pół godziny, bardzo powoli należy prostować zgięty czop, aż będzie wyglądał znośnie. Nie mam dobrego narzędzia, ale coś tam wykombinowałem z użyciem pęsety filatelistycznej (sic!), zapalniczki, trwao to faktycznie z pół godziny, ale czop ewidentnie był coraz mniej krzywy!!! W końcu zrobił się prosty, Może nie idealnie, widac, że nie jest idealny, ale to po pierwsze kwestia zużycia (wytarcia), a po drugie gdybym nie wiedział - na pewno bym nie zauważył.
i teraz najlepsiejsze - przed rozebraniem (czyli tuż po zakupie) zegarek trochę chodził, ale miał wyraźne bicie, a po wyprostowaniu czopa ma
dużo mniejsze, co mnie o tyle cieszy, ze po prostu nie zwróciłem uwagi przy demontazu, bo pewnie spojrzałem ze złej strony - ten czop najpewniej już był zgięty, a nie ja go zgiąłem
A jak mu ładnie amplituda wzrosła