Lecronos Race - czyli czas to nie wszystko...
...albo zegarek do góry nogami
...albo zegarek do góry nogami
W czasach, kiedy zegarki przestały służyć wyłącznie do pokazywania upływu czasu (lub służyć lokacie kapitału) zaczęły powstawać projekty, gdzie odczyt aktualnej godziny zszedł może nie do końca na plan drugi, ile stanął obok radości z posiadania czegoś innego, ciekawego, oryginalnego. Coraz więcej powstaje też konstrukcji będących bezpośrednim nawiązaniem do jakiejś innej dziedziny, czy to architektury, sztuki czy motoryzacji. Producenci zegarków wykorzystują często motywy motoryzacyjne. Jedni robią to mniej lub bardziej dyskretnie, inni czerpią pełnymi garściami. Czasami to czerpanie idzie może za daleko i wtedy mamy właśnie tak nietypowe zegarki jak Lecronos Race.
Bywalcy for zegarkowych dawno stwierdzili, że od sprawdzenia aktualnej godziny jest komórka a zegarek ma przynosić masę frajdy i banana na gębie. A jeśli można komuś sprawić nim psikusa, to mamy 100% do fanu w gratisie. Bo wyobraźmy sobie taką scenę, ktoś podchodzi i pyta o godzinę (tak, to się jeszcze ciągle zdarza ) a my pokazujemy mu naszego Race'a. A niech sobie sam sprawdzi...
Mina typa bezcenna – sprawdzone!
A na serio wcale nie jest tak źle. Trzeba się tylko trochę przyzwyczaić do rozstawienia poszczególnych elementów na tarczy no i poświęcić czasem dwie chwile na odczyt godziny. Za to z pewnością, nawet jeśli zapomnisz okularów, bez trudu sprawdzisz aktualną datę! Nie ukrywam, że jestem fanem daty na tarczy. Uwielbiam komplikację big-daty i data-pointera.
Lecronos Race, jak sama nazwa wskazuje, to zegarek na wskroś odnoszący się do motoryzacji. Tarcza przypomina raczej tarczą obrotomierza a dekiel jak żywo koło roadstera w vintagowym wydaniu. No i kto jeżdżąc takim samochodem zwracałby uwagę na jakąś tam czytelność tarczy prędkościomierza, zrzuconej często gdzieś zupełnie na bok deski? Liczą się obroty! A te przecież słychać, nie trzeba ciągle zerkać na zegar. Myślę, że takie właśnie podejście kierowało projektantem Lecronosa
Bo Race to nie jest tylko zegarek, to żart, a może hołd, a może fantastyczny gadżet przy okazji pokazujący upływ czasu, jak zwykle za szybki więc niech chociaż wesoły.
Rasowa wyścigówka nie może być napędzana jakimś tam prądem, tylko prawdziwy, mechaniczny silnik da odpowiednią nutę za którą się oglądają przechodnie a rasowy, motoryzacyjny zegarek musi mieć też odpowiedni napęd, żadna tam więc bateryjka, musi być automat z charakterystyczną pracę wahnika. Praca jest trochę za cicha, w tym zegarku mogłaby być nawet głośniejsza. Japoński NH-35A zastosowany w zegarku jest chyba lepszym rozwiązaniem niż mechanizm z kraju, gdzie najważniejsza jest krówka Milka i strzelanie do jabłek a zamiast ścigać się po serpentynach, używa się prostych jak linijka tuneli czy innych kolejek górskich To nie jest zegarek dla zegarkowych purystów!
Poprawnie wykonany pasek z prawdziwej skóry także trzyma klimat motoryzacyjny. A zastosowanie „szybkich teleskopów” pozwala na jego zmianę dosłownie w kilka sekund. Można więc bawić się paskami do woli. Sprawdzałem, ten zegarek bardzo zmienia wyraz wraz ze zmianą paska. Szczególnie fajnie wygląda przy paskach w dość jaskrawej kolorystyce idealnie pasuje czerwony i écru, bardzo dobrze wygląda na czarnym waranie. Oryginalny, szary rally pasuje dobrze, ale dla mnie jest za spokojny, za bardzo stonowany.
Klasyczna bransoleta mesh milanese będzie idealnym rozwiązaniem na lato.
Samo opakowanie zegarka jest poprawne. Nie wprawia w zachwyt, nie wywołuje też zgrzytu. Nie spodziewałam się zresztą lakierowanego hebanu w tej cenie.
No tak... ale to miała być recenzja zegarka. Nie będzie recenzją to, co napiszę, bo ten zegarek wymyka się standardom, trudno więc o standardową recenzję z cyferkami, rozstawem uszu itd. Tylko czy potencjalnego właściciela może to obchodzić? Pewnie tyle, ile potencjalnego właściciela Ferrari obchodzi spalanie na setkę? No dobrze, gdzieś tam na końcu...
Niech więc wystarczą powyższe opisy a resztę trzeba poznać samemu
Nabyłem ten zegarek pod wpływem impulsu, uwielbiam zegarkowe wynalazki, niszowe marki, nowe rozwiązania. Lubię poznawać zegarki samodzielnie.
Na końcu chciałem podać jednak ten rozstaw osi i moc silnika, znaczy rozstaw uszu i obroty wahnika sięgnąłem więc do strony producenta i tu kolejna niespodziankę sprawił mi opis projektu na kickstarterze. Muszę przyznać, że założenia projektu zostały moim zdaniem spełnione w 150% Brawo!
No dobra, niech będą na koniec te cyferki