Czwarty Wymiar
...world wide watches...

Manufaktura - Ot, szpindelek...

Jacek. - 2016-01-26, 03:41
Temat postu: Ot, szpindelek...
Niezwykłej urody francuski szpindelek ze ślimakiem:

http://www.thepurists.com...renchfusee.html

La Gbou.

jimmy - 2016-01-26, 07:36

Jacek, rewelacja
diver - 2016-01-26, 12:34

jak oni to robili na tamtym - posiadanym sprzęcie i technologiach hmmm chyba wszystkie palce mieli rozwiniete nie tylko kciuki, tak na poważnie to znam z autopsji jak z g ... robiliśmy cuda coby kopalnia chodziła ;) pifko za pokaz
buran - 2016-01-26, 16:34

mnie najbardziej zastanawia jak sobie radzili z brakiem światła???musieli pracować przy świecach bo do wynalezienia lampy naftowej zostało jeszcze sto lat.w jakimś programie rekonstrukcyjnym widziałem że kobiety przy szyciu korzystały z pękatych butelek napełnionych wodą które pozwalały skupić światło świecy,może tak to wyglądało?
prezesso - 2016-01-26, 16:38

Ciekawe też kto to finansował, bo aż mi się wierzyć nie chce, że to był wolny rynek i "może ktoś kupi".
Pewnie typowo na zamówienie...
Tylko wtedy zakup takiego zegarka to był pewnie większy szpan niż dzisiaj patka z komplikacjami.
Bo takich zegarków w roku pewnie sporo się nie robiło, a rodzinę i siebie utrzymać trzeba...

diver - 2016-01-26, 18:17

no prezent w postaci zegarka to było coś niesamowitego, jak dziś fura- dlatego były dedykacje, tak myślę, a światło można doprowadzić do miejsca jak to robiono w piramidach,
nigdy nie oglądałem pierwszych wytwórni- bo nie napiszę fabryk , choć widziałem rozwiązania architektoniczne które umożliwiały dobre oświetlenie, a może po prostu
mieli sprawniejsze oczy i pracowali od do stanu gdy oczy siadały- temat ciekawy z punktu
widzenia badacza ludzkich historii i ich wpływu na postęp techniki, no jest coś takiego jak afrykańska żarówka wykorzystywana w namiotach misji (przez lekarzy, nauczycieli itp),

tak światło to ważna sprawa choćby przy fotografii, a przy tak precyzyjnych pracach to super ważna sprawa, choć oko ludzkie jest dużo lepsze od nawet dziś najlepszych aparatów cyfrowych(rozdzielczość, akomodacja do oświetlenia itp)

tak na marginesie zupełnie mi się przypomniało jak pewien Pan Chińczyk nalewał nam- mi herbatę, gdyby wtedy były komórki miałbym nagranie, zręczność niesamowita, rzucił spodki i na nie filiżanki i zza mojej głowy jednym "sikiem" nalał wodę :shock: , albo jak tam makaron robili - bez wałka i robili okrągłe i płaskie tylko rękoma i uderzając o stół ,

może tu tkwi tajemnica :?: ale ja tam gupi jestem

jimmy - 2016-01-26, 20:06

Jak czytam o androidach Vaucansona czy zegarku "Marie-Antoinette" to wydaje mi się, że ówcześnie wcale nie zrobiliśmy kroku do przodu. Rozwojowo stoimy w miejscu mając do dyspozycji współczesna technikę...........dematerializacja zmieni moje zdanie ;)
diver - 2016-01-26, 20:31

jimmy napisał/a:
Jak czytam o androidach Vaucansona czy zegarku "Marie-Antoinette" to wydaje mi się, że ówcześnie wcale nie zrobiliśmy kroku do przodu. Rozwojowo stoimy w miejscu mając do dyspozycji współczesna technikę...........dematerializacja zmieni moje zdanie ;)


No cóż jak kiedyś pierdyknie, a kiedyś pierdyknie zwłaszcza że zasoby ruskim się kończą to
wszystkie roboty, i giszoki staną, a nasze staruszki dawno zrobione będą nadal cykać, choć robione były w złych warunkach , aaa i lampy naftowe trza zbierać ;)

Jimmy majstersztyki kosztowały i kosztować będą żeby nie wiem co ... pifko

Z_bych - 2016-01-26, 21:00

Ot, szpindelek... :shock: Piękne :)
Spam - 2016-01-26, 22:37

..piękna sprawa...
Z_bych - 2016-01-26, 22:55

O i Zając ma po uchu :))
Co to się działo hmmm

kaido2 - 2016-01-28, 14:06

Tak patrzę i nic nadzwyczajnego w tym zegarku nie widzę. Nie to , że bym się czepiał, temat jest mi po prostu znany.











Rozwiązanie techniczne i wykonanie mechanizmu te same - pospolite, ale w tamtym czasie w zegarku istniały już komplikacje typu theatre, pozytywka, budzik , czy taki kalendarz. Wykonanie takiego zegarka to okres 3 miesięcy, śruby koła i osie, wykonywane na bardzo prymitywnych tokarkach i frezarkach, szpile przeciągano, płyty wiercono furkadłami istniały już prasy i wiele innych pomocnych wynalazków, znany był już proces złocenia na wysoką skalę :D . To co odróżnia je od tych wykonywanych 150 lat później - Tak, pracy ręcznej było trochę więcej. ;)

Obecnie mamy mocno rozwinięta elektronikę , wtedy zaś była to złota era mechaniki i okres trwał aż do początku XX wieku jeżeli chodzi o gałąź zegarmistrzowską.

Kieszonkowe - 2016-01-28, 18:18

kaido2 napisał/a:
Tak patrzę i nic nadzwyczajnego w tym zegarku nie widzę. Nie to , że bym się czepiał, .....


Witaj Marcinie i ja też się nie będę czepiał - ale ja widzę kawał dobrej uczciwej zegarmistrzowskiej roboty

kaido2 napisał/a:
.....

Rozwiązanie techniczne i wykonanie mechanizmu te same .........
Wykonanie takiego zegarka to okres 3 miesięcy, śruby koła i osie, wykonywane na bardzo prymitywnych tokarkach i frezarkach, szpile przeciągano, płyty wiercono furkadłami istniały już prasy i wiele innych pomocnych wynalazków,....


Nie wiem czy potrafisz nie w 3 ale w 6 miesięcy wykonać ręcznie taki zegarek. Przy pomocy pilnika, piłki włosowej i furkadełka zrobić takie małe dzieło sztuki.

Zawsze zachodzę w głowę naprawiając tego typu zegarek jak był w owych czasach robiony - choćby łańcuszek galla. Dziś mało który zegarmistrz podejmie się go znitować jak jest zerwany.

Uważam że są to naprawdę małe arcydzieła nie mówiąc już o tych z kompilacją.

Pozdrawiam jak zwykle
Roman

kaido2 - 2016-01-28, 19:00

Kieszonkowe napisał/a:
kaido2 napisał/a:
Tak patrzę i nic nadzwyczajnego w tym zegarku nie widzę. Nie to , że bym się czepiał, .....


Witaj Marcinie i ja też się nie będę czepiał - ale ja widzę kawał dobrej uczciwej zegarmistrzowskiej roboty

kaido2 napisał/a:
.....

Rozwiązanie techniczne i wykonanie mechanizmu te same .........
Wykonanie takiego zegarka to okres 3 miesięcy, śruby koła i osie, wykonywane na bardzo prymitywnych tokarkach i frezarkach, szpile przeciągano, płyty wiercono furkadłami istniały już prasy i wiele innych pomocnych wynalazków,....


Nie wiem czy potrafisz nie w 3 ale w 6 miesięcy wykonać ręcznie taki zegarek. Przy pomocy pilnika, piłki włosowej i furkadełka zrobić takie małe dzieło sztuki.

Zawsze zachodzę w głowę naprawiając tego typu zegarek jak był w owych czasach robiony - choćby łańcuszek galla. Dziś mało który zegarmistrz podejmie się go znitować jak jest zerwany.

Uważam że są to naprawdę małe arcydzieła nie mówiąc już o tych z kompilacją.

Pozdrawiam jak zwykle
Roman


Zamiast wyjeżdżać mi osobiście to może byś był racz zajrzeć do opracowań mistrzów tego fachu tamtejszej epoki, wiele tam przedstawiono co, czym, za ile i dla kogo. Sam Czapek po troszu o tym wspomina. Sorry za ton, ale odnioszę wrażenie, że za każdym razem gdy coś napiszę próbujesz się przypierrrrdolić.


Wracając do łańcuszka, masz rację, dlatego wielu idzie na skróty po sznurku.

Kieszonkowe - 2016-01-28, 20:48

kaido2 napisał/a:


.... Sorry za ton, ale odnioszę wrażenie, że za każdym razem gdy coś napiszę próbujesz się przypierrrrdolić.


Drogi Marcinie nigdy nie było moim zamiarem Tobie ..... .......
Ale jak to w dyskusji jest z natury strony dyskutujące mają odmienne zdania.
Nie staram się Cię atakować tylko przedstawić mój odmienny punkt widzenia.
Ale jeśli odbierasz to za atak - cóż nic nie poradzę.

kaido2 napisał/a:


Zamiast wyjeżdżać mi osobiście to może byś był racz zajrzeć do opracowań mistrzów tego fachu tamtejszej epoki, wiele tam przedstawiono co, czym, za ile i dla kogo. Sam Czapek po troszu o tym wspomina.


Jak wiesz ja jestem zwolennikiem czytania i nauki - ale im więcej czytam i uczę się tym mam więcej pokory.

A próbując naprawiać kieszonki czy szpindlaki tej pokory mam coraz więcej.

Pozdrawiam
Roman

kaido2 - 2016-01-28, 22:35

OK, nie musiały paść tak doniosłe słowa, jednak gdybyś swą myśl skierował ogólnie , a nie kierując w konkrętną osobę, przyjęty wcześniej mój punkt widzenia odnośnie dobrych intencji z Twojej strony byłby niezmienny.
Widzisz, zrobiła się lekka kicha, ale gdybyś od razu jako osoba oczytana i nauki napisał chłopakom co i jak, to uwierz, że ja nawet bym już nie zabierał tu głosu nawet jakbyś się pomylił.

Wracając do pilników, co by zaraz sobie osoby nie pomyślały " o ja, to były miszcze" to one były w użyciu najczęściej do częściowego wykańczania koków i płyt, przy czym w płytach do usuwania zadziorów po biciu ich prasą .
Roboty ręcznej było trochę więcej, ale bez przesady nie na tyle by myśleć jaki ten człowiek w tamtych czasach był upośledzony i jakie to dłubanki uskuteczniał, by w konsekwencji otrzymać przedmiot na kształt zegarka kieszonkowego. W większych zakładach szczególnie gdzie zamówień było wiele działał już system jaki znamy i dziś - ktoś robił tarcze, ktoś inny łańcuszki, a jeszcze ktoś koperty, wprowadzano produkcję liniową.

P.S. W tamtym okresie podróby były normą, a więc na prosty rozum i produkcja musiała być przyjazna skoro się chciało. ;)

Jacek. - 2016-01-28, 22:44

Pax vobiscum. Teraz ja będę tym przytralalajęcym się.
Wskazując tę właśnie stronę, miałem zamiar bardziej pod kątem "flaczków" pokazać wychwyt kolebnikowy takim, jakim swego czau zobaczył go Piotr Henlein z Norymbergi: nie w topornym zegarze publicznym, ale w noszonym zegarku.
A jakbym już chciał pokazać "coś nadzwyczajnego" (czyli jakim to oblatany), pokazałbym na przykład czwarty chronometr Harrisona, a nie jakąś pozytywkę dla pustaków. A i tak u większości kumotrów zapewne wywołałyby reakcję typu "owszem, bardzo ładne".

Gburgh.

kaido2 - 2016-01-28, 22:52

Patrze, pacze, kombinuje pozytywki tam nie widzę, a najpopularniejszy wzór mechanizmu z wychwytem łopatkowym z tradycyjnym zasilaniem w postaci bębna wyrównawczego z łańcuszkiem galla.

Uch, ale się namundrowałem... :D

Uchuchuch....

Jacek. - 2016-01-28, 23:01

kaido2 napisał/a:
Uch, ale się namundrowałem... :D


Uczciwszy uszy, jak kuń dozorcego po marchewce cool
:D

Gbonk.

diver - 2016-01-29, 12:59

moje umiejętności ograniczają się do wpasowania zegarka do nowej obudowy, lub wymiany
balansu, nawet kamienia (zdarzyło się) nigdy nie podjąłbym się produkcji zegara, 3 miesiące na osobę to super wynik, myślę Romku że faktycznie się czepiłeś pisząc czy on da radę to zrobić- znaczy Kaido , (zawsze możesz sprawdzić - załóż się, ale zakłady tutaj na forum mają złą tradycję bo ludzie niehonorowi- nie piszę że Ty niehonorowy- cenię wszystkich oprócz tych co znikli w mej świadomości), no macie wiedzę i moglibyście być tu guru, Marcin jest bo tak wiele napisał nie tylko na tym forum, a Ty Kieszonkowe tak jak Marcin napisał wykaż się wiedzą a nie tylko pisaniem o Twoich zamiarach lub kamieniach dla Marcina, (piszę Romku bo Cię lubię , bo masz pewne osiągnięcia i cenię Cię, czasami tak bywa że nawet jak ktoś nie umie przelać na papier swej wiedzy to może być guru!!! no Panowie pifko

Kieszonkowe - 2016-01-29, 17:07

diverofobia napisał/a:
......nigdy nie podjąłbym się produkcji zegara, 3 miesiące na osobę to super wynik, myślę Romku że faktycznie się czepiłeś pisząc czy on da radę to zrobić- znaczy Kaido , (zawsze możesz sprawdzić - załóż się, ale zakłady tutaj na forum mają złą tradycję bo ludzie niehonorowi- nie piszę że Ty niehonorowy- cenię wszystkich oprócz tych co znikli w mej świadomości), no macie wiedzę i moglibyście być tu guru, Marcin jest bo tak wiele napisał nie tylko na tym forum, a Ty Kieszonkowe tak jak Marcin napisał wykaż się wiedzą a nie tylko pisaniem o Twoich zamiarach lub kamieniach dla Marcina, (piszę Romku bo Cię lubię , bo masz pewne osiągnięcia i cenię Cię, czasami tak bywa że nawet jak ktoś nie umie przelać na papier swej wiedzy to może być guru!!! no Panowie pifko


Darku, tak jak już wcześniej napisałem moim celem nie jest czepianie się Marcina - uważam że ma dużą wiedzę - ale czasami nie zgadzam się z Jego poglądami.
U Marcina wszystko jest proste, łatwe do zrobienia, tanie w zakupie ....
Ja mam kompletnie inne doświadczenia.
I mimo że udało mi się zgromadzić dość sporo starych narzędzi zegarmistrzowskich to nie podjąłbym się wykonania mechanizmu zegarka nawet we 12 miesięcy.
Na przełomie XVIII / XIX wieku kiedy powstawały szpindle nie było mowy o żadnej linii produkcyjnej zegarki - wszystko robiło się raczej "chałupniczo" ew. systemem gniazdowym czyli były warsztaty wyspecjalizowane w produkcji tarcz, kopert, płyt i.t.d. Płyty były docinane i grawerowane ręcznie, toczone i wiercone przy pomocy ręcznych tokarek i wiertarek. Dlatego też wzbudzają mój podziw i dlatego pozwoliłem sobie oponować twierdzeniu Marcina "że nie widzi nic nadzwyczajnego w tym zegarku".

Żeby było jasne nie pretenduję do żadnego "guru" na tym forum ale w miarę posiadanego czasu i wiedzy staram się nią dzielić z innymi. I nigdy nie twierdzę że tylko ja mam rację.

Co do zakładu to bardzo chętnie go podejmę z każdym kto zgłosi chęć wykonania od podstaw "szpindlaka" kieszonkowego w 6 miesięcy.

Pozdrawiam
Roman

Jacek. - 2016-01-29, 17:35

Sądzę, że czym innym jest wykonanie mechanizmu przez nawet nieźle wyposażonego zegarmistrza "naprawczego", niż przez nawet XVII wieczny warsztat, zorientowany na produkcję. Na pewno doświadczenie, więcej czeladników, gotowe wzorniki, sztance, pewnie i maszyny. Henlein, Lepine, Harrison, Breguet, Mudge i inni konstruowali głównie palcem wskazującym.

G.

diver - 2016-01-29, 18:02

Kieszonkowe napisał/a:
diverofobia napisał/a:
......nigdy nie podjąłbym się produkcji zegara, 3 miesiące na osobę to super wynik, myślę Romku że faktycznie się czepiłeś pisząc czy on da radę to zrobić- znaczy Kaido , (zawsze możesz sprawdzić - załóż się, ale zakłady tutaj na forum mają złą tradycję bo ludzie niehonorowi- nie piszę że Ty niehonorowy- cenię wszystkich oprócz tych co znikli w mej świadomości), no macie wiedzę i moglibyście być tu guru, Marcin jest bo tak wiele napisał nie tylko na tym forum, a Ty Kieszonkowe tak jak Marcin napisał wykaż się wiedzą a nie tylko pisaniem o Twoich zamiarach lub kamieniach dla Marcina, (piszę Romku bo Cię lubię , bo masz pewne osiągnięcia i cenię Cię, czasami tak bywa że nawet jak ktoś nie umie przelać na papier swej wiedzy to może być guru!!! no Panowie pifko


Darku, tak jak już wcześniej napisałem moim celem nie jest czepianie się Marcina - uważam że ma dużą wiedzę - ale czasami nie zgadzam się z Jego poglądami.
U Marcina wszystko jest proste, łatwe do zrobienia, tanie w zakupie ....
Ja mam kompletnie inne doświadczenia.
I mimo że udało mi się zgromadzić dość sporo starych narzędzi zegarmistrzowskich to nie podjąłbym się wykonania mechanizmu zegarka nawet we 12 miesięcy.
Na przełomie XVIII / XIX wieku kiedy powstawały szpindle nie było mowy o żadnej linii produkcyjnej zegarki - wszystko robiło się raczej "chałupniczo" ew. systemem gniazdowym czyli były warsztaty wyspecjalizowane w produkcji tarcz, kopert, płyt i.t.d. Płyty były docinane i grawerowane ręcznie, toczone i wiercone przy pomocy ręcznych tokarek i wiertarek. Dlatego też wzbudzają mój podziw i dlatego pozwoliłem sobie oponować twierdzeniu Marcina "że nie widzi nic nadzwyczajnego w tym zegarku".

Żeby było jasne nie pretenduję do żadnego "guru" na tym forum ale w miarę posiadanego czasu i wiedzy staram się nią dzielić z innymi. I nigdy nie twierdzę że tylko ja mam rację.

Co do zakładu to bardzo chętnie go podejmę z każdym kto zgłosi chęć wykonania od podstaw "szpindlaka" kieszonkowego w 6 miesięcy.

Pozdrawiam
Roman


Romku, nie lubię jak kłótnia wynika z niedomówienia i kłócą sie koledzy, Marcin mógł się zdenerwować bo napisałeś przecież : "Nie wiem czy potrafisz nie w 3 ale w 6 miesięcy wykonać ręcznie taki zegarek", a ja próbowałem i próbuję załagodzić, czy pretendujesz czy nie , czy chcesz czy nie masz pewne osiągnięcia typu luma i ja mam prawo do oceny tego co Kaido i Ty zrobiłeś zwłaszcza iż oceniam Was dobrze (pozwalam sobie na tę nieskromność), Marcin ma duże zasługi dla naszego działu i należy mu się szacun- taki ma u mnie i bedę go bronił przed osobistymi wycieczkami, Twoja wypowiedź zawiera wiele prawd najprawdziwszych, ale ten powyższy cytat był moim skromnym zdaniem nie na miejscu - zwykłe faux pas (tak mniemam i może tego nie zauważyleś nawet), spierajmy sie na argumenty nie ad personam ; dobrze że Jacek zabrał głos - Jacek pifko , Panowie
vintage to całkiem fajny kącik, jeśli połączymy siły lub co najmniej zrezygnujemy z kłótni to więcej osiągniemy i vintage będzie kwitło, możemy się spierać merytorycznie i dowcipkować, albo nawet łachać bo to służy rozwojowi

Romku napisałem bo nie zaliczam Cię do osób których znać nie chcę , pozdrawiam pifko

JohnSmith - 2016-01-31, 23:32

buran napisał/a:
mnie najbardziej zastanawia jak sobie radzili z brakiem światła???musieli pracować przy świecach bo do wynalezienia lampy naftowej zostało jeszcze sto lat.w jakimś programie rekonstrukcyjnym widziałem że kobiety przy szyciu korzystały z pękatych butelek napełnionych wodą które pozwalały skupić światło świecy,może tak to wyglądało?

Z brakiem światła sztucznego, takiego jak znane obecnie, radzono sobie korzystając ze światła naturalnego. Słońce całkiem dobrze świeci :) W zasadzie jest niedoścignionym wzorcem cool Wydajność zegarmistrzów miała się, zapewne, nijak do wydajności szwaczek (czas pracy w ciągu doby) hmmm

pmwas - 2016-03-30, 21:29

Szpindlelek jest kolejną pozycją na liście zakupów. Póki co na alle dorwałem "prawdziwego" anglika z wychwytem kotwicowym angielskim. 19 kamieni, adjusted, i ma prawdziwy angielski wychwyt kotwicowy - nie mogę się doczekać aż dojdzie :)
Wrzucę fotki :)

Spam - 2016-03-30, 21:58

...to czekamy pifko
pmwas - 2016-03-31, 18:25

Mechanizm Rotherham sygnowany Reid & Sons - marką wciąż istniejącego zakładu jubilerskiego z Newcastle.
Bardzo dobry, 19 kamieniowy mechanizm (nakrywki na wychwycie) z wychwytem kotwicowym angielskim uchodzi za jeden z najbardziej udanych mechanizmów produkowanych w UK.
Piękny stan, cyka też fajnie :)









Na razie tyle, jak (jeśli) rozbiorę, pokażę więcej ;)

Jacek. - 2016-03-31, 19:54

Jest na czym oko zawiesić, i z zewnątrz, i wewnątrz. Surowa, morska tradycja.

G.

Spam - 2016-03-31, 20:28

...ja pierdziu :shock: półmostek koła wychwytowego i wychwytu jest genialny... i te "dziwaczne" dwa rodzaje śrubek na balansie...

...Paweł pifko pifko pifko

pmwas - 2016-03-31, 20:40

Pólmostek jest świetny :)
Cieszy też prawdziwy wychwyt angielski z nakrywkami w łożyskach...

Wkręty...

I Szwajcarzy i Amerykanie robili podobnie - w wyższej klasy zegarkach są w kole balansowym 4 wkręty do precyzyjnej regulacji. Tylko u nich to były zwykłe wkręty na długim gwincie, a tu mamy małe śrubeczki wkręcone od drugiej strony, na które zakłada się złote nakrętki.
Jak rozumiem nakrętki mogą mieć różna masę, w zależności od potrzeb? Pewnie dobierano je podczas końcowej regulacji...

Spam - 2016-03-31, 20:43

pmwas napisał/a:


Wkręty...

I Szwajcarzy i Amerykanie robili podobnie - w wyższej klasy zegarkach są w kole balansowym 4 wkręty do precyzyjnej regulacji. Tylko u nich to były zwykłe wkręty na długim gwincie, a tu mamy małe śrubeczki wkręcone od drugiej strony, na które zakłada się złote nakrętki.
Jak rozumiem nakrętki mogą mieć różna masę, w zależności od potrzeb? Pewnie dobierano je podczas końcowej regulacji...


...dla mnie to nowość... nie widziałem nigdy takich... przynajmniej nie zwróciłem dotąd uwagi pifko

pmwas - 2016-03-31, 20:46

Takich też nigdy nie widziałem...
W odróżnieniu od tych "zwykłych", które zasadniczo mają po prostu dłuższy gwint, te się rzucają w oczy...

Spam - 2016-03-31, 20:54

...nie stukaj tyle w klawiaturę tylko kolejne foty wklejaj ;) :))
pmwas - 2016-03-31, 20:58

Wciąż nie wiem, czy zdecyduje się go rozbierać. Niby rutynowa robota, a jakoś strach go dotykać ;) Muszę to przemyśleć...
Jacek. - 2016-03-31, 21:42

pmwas napisał/a:
Takich też nigdy nie widziałem...
W odróżnieniu od tych "zwykłych", które zasadniczo mają po prostu dłuższy gwint, te się rzucają w oczy...


Zobacz czy pod tymi wkrętami wyważającymi są podkładki. Bo może być tak, że zamiast kalibrowanych podkładek o różnej masie, tu po prostu wykręca się wkręt o parę zwitek i ciasna tuleja go trzyma.
BTW w praktyce i pod zwykłymi wkrętami do ważenia statycznego nie ma podkładk, ale to dlatego, że fabryka daje kalibrowane wkręty, a wyważać po naprawie nikomu się nie chce.
A tak naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, by stara, obita Pobieda robiła nie więcej, niż 5 - 10 sekund na dobę. Tylko ile razy robiono jej oś balansu czy włos, kończąc na pobieżnej regulacji przesuwką. I Rolexowi też tak samo zresztą.

G.

pmwas - 2016-03-31, 22:01

Cóż - nie jestem profesjonalista i może się mądrzę, ale o ile wiem wkręty w balansie bimetalicznym miały kilka funkcji:

- wyważenie balansu, co oczywiste
- regulacja poziomu kompensacji temperatur (przez przenoszenie wkrętów blizej lub dalej od nacięć w obręczy) - im bliżej nacięcia tym bardziej wkręt ruszał się razem z obręczą i tym bardziej wpływa na częstotliwośc pracy balansu
- precyzyjna regulacja częstotliwości pracy balansu - realizowana dwoma lub czterema wkrętami (and. mean-time screws) znajdującymi się w okolicy ramion balasku i ew. na obręczy o 90* dalej. Przynajmniej na amerykańskich forach czytałem, że do tego te cztery wkręty także służyły.

Jacek. - 2016-03-31, 22:20

Właśnie; one nie będą miały podkładek, tylko cziśniejszy gwint. Tu - tulejki.
Bardzo dawno temu widziałem podobne rozwiązannie, ale nie pamiętam co to był za werk.

G.

pmwas - 2016-03-31, 22:23

Owszem, mają ciaśniejszy gwint. Nie potrzebują podkładek, umożliwiają precyzyjna regulację. Podkładki pod pozostałe wkręty to "insza inszość" :)

Patent zresztą jest popularny, mój Zenith też takie ma. Tzn takie zwykłe z długim, ciaśniejszym gwintem. Sztuk cztery...

Jacek. - 2016-03-31, 22:48

pmwas napisał/a:
Podkładki pod pozostałe wkręty to "insza inszość" :)


Tak. Zestaw był chyba w czterech grubościach.
A z tym balansem z zaprasowanymi tulejami - łoj, pamięć szwankuje. Raczej pewne, że to nie był chronometr ani zegar wieżowy :))

G.

Woj_Woj - 2016-04-01, 10:57

pmwas,
Piękny ... i czekam na sekcję i opis wrażeń ... mój skarb wydaje się podobny, a to co w tych anglikach jest dla mnie irytujące, to ograniczona możliwość kontemplacji ;)

... no i dopiero teraz zauważyłem, że także mam takie dodatkowe cztery śrubki :D

pifko

pmwas - 2016-04-06, 17:56

Było troszkę OT, teraz już całkiem na temat :)






Jacek. - 2016-04-06, 18:21

Mniam.
Dałbyś więcej...

G.

pmwas - 2016-04-06, 18:25







Kolega z forum NAWCC powiedział mi, że kopertę wykonał Nicholas Thomas Wood, punce wskazują na rok 1789...

Jacek. - 2016-04-06, 19:15

Jest niesamowity: przy tej tarczy Bauhaus i Portugieser to wenszowiska, a koperta jest po prostu ponadczasowa.
A wskazówka godzinowa to król - Jerzy III. W rzeczywistości nie był taki mocny, fircyk raczej :)

G.

pmwas - 2016-04-06, 19:26

Zawsze chciałem zobaczyc wychwyt szpindlowy...
Oglądałem schematy tyle razy i ja wciąż uważam, ze to nie powinno działać ;)
A tu niespodzianka - nawet działa...

[ Dodano: 2016-04-06, 19:32 ]
Nawet nieźle to chodzi - od 13:00 ma +2 minuty w pozycji tarczą do góry...
Czyli mieści się w kwadransie na dobę na pewno...
Strasznie fajny jest - taki strasznie stary :)

Jacek. - 2016-04-06, 19:33

Mam takie wrażenie tylko gdy patrzę na samoloty czy śmigłowce. Szpindelki są OK :D

G.

pmwas - 2016-04-06, 19:38

Muszę kiedyś dorwać jednego do "zabawy"... Rozebrać, naoliwić, złożyć ;)
Przy tym ręce mi się trzęsły jak go nakręcałem - a co dopiero spróbować go rozbierać... jeszcze bez powodu... brrrr...

Jacek. - 2016-04-06, 20:00

Przy łańcuszku bym się chyba znieświeżył w hajdawery :)

G.

pmwas - 2016-04-06, 20:07

Graham, bardzo miły człowiek z Anglii, z którym konsultowałem zakup (bo na anglikach się ni cholery nie znam i nie chciałem 'umoczyć') mówił mi, że one są bardzo proste w serwisowaniu. Trzeba tylko raz zrozumieć, o co chodzi z łańcuszkiem, bębnem i zapadkami (są dwie) i idzie jak z płatka.

Zapadka na bębnie spreżyny jest ponoć używana tylko podczas montażu, by częściowo naciągnąć sprężynę (tak aby nigdy nie rozkręciła się do zera, bo łańcuszek by spadł).
Resztę załatwia zapadka na kole ślimakowym (tak to się nazywa???). Poza tym - bułka z masłem ;)

Spam - 2016-04-06, 20:43

...grubo pojechałeś z tym kokiem... zazdraszczam pifko pifko pifko
Jacek. - 2016-04-06, 21:09

pmwas - z konstrukcja i działaniem nie mam problemu. Przeraża mnie sama "nicość" tego łańcuszka :)

Gbk.

pmwas - 2016-04-06, 21:11

Tez mam takie wrażenie. Pełna moc przechodzi przez taki łańcuszek... Niewiarygodne :)

[ Dodano: 2016-04-06, 21:13 ]
Swoją drogą, nie moge wyrazić jak się cieszę ;)
Koleżanka ma takiego cudownego 2,5 rocznego dzieciaczka, to on się właśnie czasem tak cieszy :)

Spam - 2016-04-07, 20:53

pmwas napisał/a:

Swoją drogą, nie moge wyrazić jak się cieszę ;)
Koleżanka ma takiego cudownego 2,5 rocznego dzieciaczka, to on się właśnie czasem tak cieszy :)


...ajhejtju :wkurzony:

pifko

pmwas - 2016-04-10, 12:43

Obiecałem fotorelację z wnętrza Rotherham'a. Tak to wygląda:



Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy nie mogłem wyjąc mechanizmu po przekręceniu śrub mocujących ;)
Odruchowo przekręciłem koronkę i mechanizm wypadł mi do ręki. Ot - taki ciekawy wałek :)
Wykończenia elementów pod tarczą - coś pięknego. Prazie wszystko z polerowanej stali, łącznie z oprawkami kamieni nakrywkowych.
Koło zapadkowe mocowane jest do bębna sprężyny bolcem, dla odmiany...



Ciekawe jest także rozwiazanie chybotki - koła są do niej przykręcone, co bardzo ułatwia montaż...
Bęben mia kiedyś mechanizm genewski, ale palec mechanizmu został (celowo lub nie) odłamany i pozostało po nim tylko wspomnienie...



Balans był juz omawiany. Włos ewidentnie kiedyś "dostał" śrubokrętem i ktoś wyprostował go na tyle, na ile sie dało. Niestety nie pracuje ładnie, nie rozwija się równo, ale wątpię bym mógł cokolwiek tu poprawić (a na pewno mogę za to sporo pogorszyć), zwłaszcza przy tak małej odległości między poszczególnymi zwojami. I tak nieźle, że zwoje chyba sie jednak nie dotykają podczas pracy...

Warto zauważyć niemal prostokątne mocowanie włosa na osi - ułatwia regulację...

Na zdjęciu zmieściła się jeszcze tarcza - ma ona trzy nóżki mocowane wkrętami w dolnej płycie mechanizmu - nic ciekawego...



Jeśli cokolwiek mi w tym mechanizmie nie przypadło do gustu, to fakt, że nie ma możliwości wyjęcia wychwytu bez zdemontowania głównej płyty - koło wychwytowe nie wyjdzie spod koła czwartego, ma za długi czop. Podobnie - po założeniu mostka wychwytu nie włożymy pod ten mostek czwartego koła. Zawsze trzeba rozmontować całość.



Montaż generalnie jest prosty i bez niespodzianek.
Ogólnie - fantastycznie zaprojektowany i wykończony mechanizm.
Brakuje mu tylko ślicznego, dużego kamienia w złotej oprawce w centralnym łożysku i byłby... rozmarzyłem się ;)
I tak jest cudeńko :)

Spam - 2016-04-10, 14:22

...piękne jest to czego normalnie pod tarczą nie widać...
Jacek. - 2016-04-10, 16:42

Bardzo mi się ten werk podoba.
Ładny jest swoją drogą, ale mnie uderza jego - jakby to rzec - brytyjskość techniczna.
Tu muszę wyjaśnić, że swego czasu przyszło mi zająć się brytyjskimi urządzeniami z lat 40 i 50, zawierającymi dużo mechaniki precyzyjnej. Patrzę na ten otwarty werk i widzę znajomy sposób myślenia o technice, znajome metody i ten charakterystyczne "antycypowanie" kłopotów w eksploatacji. Bardzo to różne od podejścia "kontynentalnego".
Nawet to twoje niezadowolenie z powodu niemożności zdjęcia wychwytu bez demontażu przekładni, też jest mi znajome. To konstruktor mówi nam: "Nie, młodzieńcze, nie będzie szybkiej partanki. Zrób to jak trzeba, sprzwdź wszystko dokładnie, a przy okazji oczyść i przesmaruj" :)

A tal bardziej do rzeczy: sprzęgnięcie wałka naciągu rzeczywiście frymuśne, ale celowe. Razem z długim i ułożyskowanym przedłużeniem i sztywną chybotką zapewne i po latach działa gładko jak sprzęgnik.
Na angielski wychwyt mogę patrzyć godzinami; trzeba ponyśleć o dobrym ujęciu na tapętę cool

Dzięki za fotoreportaż - to dużo lepsze niż telewizja :))


Gburek.

jimmy - 2016-04-10, 18:21

Pmwas, fajnie się to ogląda. Dzięki.
diver - 2016-04-11, 14:51

Pmwas super fotoreportaż pifko , widzę że poszedłeś na całość, ambitnie na pohybel ;)

Jacek. napisał/a:
konstruktor mówi nam: "Nie, młodzieńcze, nie będzie szybkiej partanki. Zrób to jak trzeba,


można to chyba (Jacek popraw mnie jeśli się mylę) za jedne z pierwszych ochron serwisowych uznać ( nie masz oprzyrządowania- nie naprawisz dobrze i szybko, a nawet jak ci sie uda to poświęcisz zbyt dużo czasu aby ci sie opłacało), no zdjąć płytę z 3 czy 4 kamieniami sie da, ale jak ją później złożyć i nic nie uszkodzić? metoda na smar zawodzi,
rozebrałem parę budzików to wiem :D

Jacek. - 2016-04-11, 15:28

A bo ja wiem? Według mnie bardziej pasowałaby tu piękna opowieść prof. Sołtyka o hydroakumulatorze od Iskry ;)


Gbooom.

diver - 2016-04-11, 15:37

Jacek. napisał/a:
A bo ja wiem? Według mnie bardziej pasowałaby tu piękna opowieść prof. Sołtyka o hydroakumulatorze od Iskry ;)


Gbooom.


no opowieść może byłaby ładniejsza zwłaszcza przy piwie, ale on urodził się później niż zegarek powstał, zresztą to mało ważne, hydroakumulator znany mi jest- we Wrocławiu był Hydral gdzie tajną produkcję robili ;) nic nie stoi na przeszkodzie abyś linka puścił :))

Maras68 - 2016-04-11, 16:30

Spam napisał/a:
...piękne jest to czego normalnie pod tarczą nie widać...


porozbierałbyś te swoje amerykany do naga i pokazał nam te szczególiki wszelakie jak niegdysiej swoje kirovki ("za zasługi takie tam Spam")

Jacek. - 2016-04-11, 20:33

Offtop byłby.
Chodzi o konstrukcyjne wymuszenie właściwej kolejności operacji przy demontażu, czego owemu hydroakumulatorowi zabrakło, co zaowocowało wypadkiem ze skutkiem śmiertelnym.

BTW: faktycznie, hydroakumulatory (i cała hydraulikę lotniczą) produkowano na Psim Polu.

Gb.

pmwas - 2016-04-11, 21:14

Spam napisał/a:
...piękne jest to czego normalnie pod tarczą nie widać...


Były takie amerykańskie mechanizmy, ktore pod tarcza były niemal tak ładne jak od góry. Wykończenia płyt, przykręcane szatony.., niestety jeszcze się takiego nie dorobiłem...
Mnie w tym angliku to wykończenia elementów stalowych - widac czy nie, kazdy jest śliczny.
Chyba tylko spodnia strona chybotki nie jest wykończona na wysoki połysk.

Do tego złote wkręty, 3 pary nakrywek, cos pięknego...

Jacek. - 2016-04-11, 22:05

pmwas napisał/a:

Mnie w tym angliku to wykończenia elementów stalowych - widac czy nie, kazdy jest śliczny...


Toteż nadal patrzę na tę kotwicę :)

G.

[ Dodano: 2016-04-12, 18:55 ]
----

pmwas napisał/a:
(...) Jeśli cokolwiek mi w tym mechanizmie nie przypadło do gustu, to fakt, że nie ma możliwości wyjęcia wychwytu bez zdemontowania głównej płyty (...)


Tak mi cos dzwoniło, aż się dodzwoniło:
http://www.horologist.co.uk/rotherham.htm

Wygląda, że to typowe dla Rotherhama.


G.

kaido2 - 2016-04-13, 11:02

[quote="pmwas"]

Ciekawe jest także rozwiazanie chybotki - koła są do niej przykręcone, co bardzo ułatwia montaż...
Cytat:


Spotkałem wiele tak rozwiązanych chybotek. Od archaicznych szwajcarskich werków robionych na rynek amerykański i angielski( w tym fejki), po dużo nowsze jak np AS52, czy Thiel np Hektor.

[quote="pmwas"]
Zapadka na bębnie spreżyny jest ponoć używana tylko podczas montażu, by częściowo naciągnąć sprężynę (tak aby nigdy nie rozkręciła się do zera, bo łańcuszek by spadł).

i
pmwas napisał/a:

Bęben mia kiedyś mechanizm genewski, ale palec mechanizmu został (celowo lub nie) odłamany i pozostało po nim tylko wspomnienie...


Maltanka, bo tak to się nazywa to nic innego jak stabilizator naciągu oraz w przypadku bębnów z osią z jednym punktem podparcia( tylko na półmostku naciągu i koła blokującego wraz zapadką)) zapobiega zablokowaniu bębna o ścianę płyty.

pmwas napisał/a:

Jeśli cokolwiek mi w tym mechanizmie nie przypadło do gustu, to fakt, że nie ma możliwości wyjęcia wychwytu bez zdemontowania głównej płyty - koło wychwytowe nie wyjdzie spod koła czwartego, ma za długi czop. Podobnie - po założeniu mostka wychwytu nie włożymy pod ten mostek czwartego koła. Zawsze trzeba rozmontować całość.



+

diverofobia napisał/a:


można to chyba (Jacek popraw mnie jeśli się mylę) za jedne z pierwszych ochron serwisowych uznać ( nie masz oprzyrządowania- nie naprawisz dobrze i szybko, a nawet jak ci sie uda to poświęcisz zbyt dużo czasu aby ci sie opłacało), no zdjąć płytę z 3 czy 4 kamieniami sie da, ale jak ją później złożyć i nic nie uszkodzić? metoda na smar zawodzi,
rozebrałem parę budzików to wiem :D


Z punktu widzenia mechanika, to żadne utrudnienie. Zamiast rozbierać, wystarczy poluzować odpowiednio śruby, podnieść koło, czy koła w zależności jak wygląda sytuacja i wyjąć co trzeba. W większości przypadków czopy wyjdą z łożysk, ale umiejętne posługiwanie się montażówką załatwia sprawę w trymiga. Budziki to już w ogóle jest łatwizna :)

pmwas - 2016-04-20, 17:46

Co masz do mojego opisu funkcji na osi bębna w zegarku z łańcuszkiem Galla?
Bo ona raczej nie pracuje przy nakręcaniu.

To nie mój pomysł, to z forum NAWCC

"Yes, there are effectively two ratchets, although the one on the barrel is only used when the spring tension is set up. Older fusees used a tangent screw, (or worm), under the barrel to apply this pre-tension, and a lot of the later ones had Harrison's maintaining power on the fusee as well."


Co do twojej maltanki, mechanizmu genewskiego, Geneva stp works czy jakmu tam- o ile wiem, był on stosowany po to, żeby uniemożliwić pełne nakręcenie sprężyny, co zmniejszało odchyłki związane ze stopniem jej naciągnięcia.
Było to istotne zwłaszcza przy stopach stosowanych do produkcji sprężyn w XIX wieku.
Przy okazji mogło to też zapobiec problemowi, który opisałeś.

Co do chybotki - w większosci chybotek, które widziałem koła nie były do niej przykręcone, ale fakt, w szwajcarach nie "siedzę".


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group