|
Czwarty Wymiar ...world wide watches... |
|
Manufaktura - Czajka 3050KR
ALAMO - 2014-12-07, 11:48 Temat postu: Czajka 3050KR Dziś kilka słów o zegarku, który w zasadzie nikomu nie kojarzy się z rzeczywistym pochodzeniem – zarówno pod kątem stylistyki, jak i czasu powstania.
Lata '70 to kwarcowa rewolucja. Rewolucja realizowana na wszystkich frontach – zatem nie dziwi że w ZSRR, który był trzecim światowym producentem, prace te trwały równolegle z konkurencją.
Pierwszy zegarek zasilany bateryjnie w ZSRR to tranzystorowa Sława, opisana już tu :
http://czwarty-wymiar.pl/viewtopic.php?t=1848
Lata '70 to kolejne prace, dwukierunkowe. Kierunek pierwszy, to rozwiązanie chodu zegarka bez zastosowania silniczka krokowego. W ten sposób powstał kaliber 3045, będący de facto licencyjnym Junghansem Ato-Chron. Na jego bazie, powstał nietypowy 3055, z kołem balansu.
Kierunek drugi, to mechanizmy z zastosowaniem silniczków krokowych – i tutaj dochodzimy do bohatera naszego opracowania, czyli Czajki 3050KR – od „kwarcowyj riezonator”.
Mechanizm 3050KR powstał w wyniku szeroko zakrojonych prac badawczo-rozwojowych radzieckiego przemysłu. Dwa wydzielone zespoły badawcze od 1974 roku pracowały równolegle w NII Czasprom. Pierwszy, opracowywał legendarny mechanizm LCD elektronika B6-02, jedyny i do dzisiaj stosowany kwarcowy mechanizm LCD w ZSRR/Białorusi/Rosji. Jego wariantem „rozwojowym” był – także jedyny – mechanizm LED Elektronika-1. Drugi zespół opracowywał w pocie czoła właśnie 3050KR, przy wsparciu zakładów w Ugliczu/Czajka i Pietrodworcu/Rakieta. Prace dały efekt około roku 1975 – zegarek w całości był prezentowany na targach lipskich w 1976, wraz z pozostałymi dwoma zegarkami LCD i LED.
Większość dostępnych źródeł mówi o dwóch seriach produkcyjnych – pierwsza z lat 1976-1977, bardzo mała. Można ją rozpoznać po sposobie działania stop-sekundy, w starszych następowało fizyczne przerwanie zasilania. W nowszych blokowało tylko koło, i powstawały w latach 1978-1983, kiedy to zakończono ich produkcję. Druga wyraźna róznica, to taka że oscylator w wersji starszej jest pokryty ceramiką, w nowszej zaś plastikiem – jest czarny. No i jeśli wexmiemy już takiego delikwenta w łapki, to w starej wersji data zmienia się skokowo o 12, a w nowej „przechodzi” przez 3 godziny.
Sam mechanizm jest wyjątkowo ciekawy. Jest to bez wątpienia własna konstrukcja zakładów w Ugliczu, wykonana z dostępnej w ZSRR w tamtym okresie bazy materiałowo-technicznej. Silnik krokowy jest zwyczajnie duży. Jest podobny w założeniach do szwajcarskiego projektu Beta 21 i powstałego w jego wyniku mechanizmu 9180, a właściwie jego wersji produkcyjnej ESA 9181 – chodzi głównie o fakt posiadania czterech cewek w dużym silniku krokowym. Ale tak samo jest „podobny” do Girard Perregaux 352, czyli wynika z tego – po raz kolejny – że wszyscy rżnęli od wszystkich co się tylko dało, a komu się to wypomina to już rzecz polityczna
Łożysko uzbrojone jest w kamień.
W roku 1976, produkt nie był jeszcze gotów do wprowadzenia na rynek – wymagał dopracowania które zajęło blisko rok, i finalnie pierwsze egzemplarze seryjne wypłynęły – to najlepsze słowo – w 1977. Zegarek był w zasadzie niedostepny dla zwykłych śmiertelników, przy tym jego awangardowy, kosmiczny styl powodował drastyczny wzrost ceny na rynku wtórnym.
Przechodząc do samego zegarka – nie sposób przejść koło niego obojętnie.
Zaczynając od masywnej koperty 35x44x13 mm, wykonanej standardowo dla tamtego okresu – chromowany mosiądz ze stalowym deklem, uszczelnianym zakręcanym pierścieniem dociskowym.
Tarcza zegarka to po prostu poezja. Dwuwarstwowa, z zagłębioną częścią centralną, a zewnętrzny pierścień posiada nakłądane, potężne indeksy godzinowe.
Wskazówki są fazowane, ich końcówki wypełniono luminoforem.
Okno kalendarza obramowane jest nakładaną ramką.
Ponieważ krawędzie boczne indeksów są polerowane, w codziennym użytkowaniu odbijają one błekit tarczy – wygląda to obłędnie.
Mechanizm zasila standardowa bateria LR44, dobrej jakości obecnie zapewnia użytkowanie przez około rok – całkiem już nienajgorzej.
Reasumując, kapitalny kawałek historii wzornictwa oraz techniki, wart każdej złotówki
jaro19591 - 2014-12-07, 12:12
I pomyśleć, że obecnie kupi się werk kwarcowy za 2$ i będzie działał tak samo, albo i lepiej.
Szczupic - 2014-12-07, 12:14
Ostatnio takiego widziałem na sprzedaż jak szukałem czajki dla żony
Tomek - 2014-12-07, 12:30
jaro19591 napisał/a: | I pomyśleć, że obecnie kupi się werk kwarcowy za 2$ i będzie działał tak samo, albo i lepiej. |
Postęp Technika idzie do przodu .. Na tamte czasy to była rewolucja
Ciekawe, co będzie za 50 lat ? Poza tym, że rynek zdominują smartwatche
jaro19591 - 2014-12-07, 12:40
To może głupie i nieracjonalne, ale zegarek z takim werkiem mógłbym nosić. Również jakiś porządny, wypasiony kwarc nowej generacji, z dwudolarowym werkiem jakoś było by mi nijako .
ALAMO - 2014-12-07, 12:52
On tyla jak zegar kuchenny Silniczek "skacze" co sekundę.
Jacek. - 2014-12-07, 13:21
Jak na radzieckie wzornictwo jest bardzo nowoczesny. Jakby go wyprodukowano w 2013.
Gb.
Rudolf - 2014-12-07, 13:28
Wzornictwo jest ponadczasowe , tylko teraz z rozmiarami typu XXL poszaleli .
Jacek. - 2014-12-07, 13:31
ALAMO napisał/a: | On tyla jak zegar kuchenny Silniczek "skacze" co sekundę. |
W latach 80 miałem Czajkę "nurka" z tym modułem. Mam wrażenie, że do silkika idą tylko dwa druty, co oznaczałoby, że w zasadzie konstrukcja była taka, jak dzisiejsze, ale solidna jak diabli.
Gb.
ALAMO - 2014-12-07, 13:36
Istotnie, 2 druty :
Podobno one były jakoś izolowane, ale ta izolacja się "wypalała" - więc dodatkowym środkiem zapobiegawczym jest ich sztywność i wyprofilowanie takie, żeby się nie zwarły.
A co do stylistyki, to Czajka miała odjechane stylistycznie projekty, zresztą ten akurat model i te wysokie indeksy to kwintesencja lat '70 w ZSRR.
Szczupic - 2014-12-07, 13:42
Jakby ktoś szukał
https://www.etsy.com/list...ew_type=gallery
Jacek. - 2014-12-07, 13:46
Ożesz...
Każdy drucik zakończony oczkiem na wkręt do płytki
Gboo.
[ Dodano: 2014-12-07, 12:55 ]
ALAMO napisał/a: |
Podobno one były jakoś izolowane, ale ta izolacja się "wypalała" - więc dodatkowym środkiem zapobiegawczym jest ich sztywność i wyprofilowanie takie, żeby się nie zwarły. |
Druty idą " jednym ciagiem" z cewek i standatdowo są izolowane lakierem. Wtedy do drutu nawojowego stosowano przaie wyłącznie podwójne malowanie szlakiem z różnymi dodatkami. To miało prawo się kruszyć i przecierać.
BTW teraz malują drut różnymi pierdylami i srajflonami. Jest zabawa, jak trzeba to usunąć do lutowania z cieniutkiego drucika.
Gboo.
ALAMO - 2014-12-07, 14:49
Tak, faktycznie wyglądają trochę jakby były pokryte kalafonią.
Jacek. - 2014-12-07, 15:00
ALAMO napisał/a: | Tak, faktycznie wyglądają trochę jakby były pokryte kalafonią. |
Tak nieśmiało: zapewne miałeś na myśli politurę. Kalafonia to topnikdo lutowania.
Gb.
ALAMO - 2014-12-07, 15:05
Jacek. napisał/a: | Kalafonia to topnikdo lutowania. |
Owszem, ale o konkretnym kolorze i przejrzystości, prawda? No i to własnie tak wygląda - stąd opis.
Jacek. - 2014-12-07, 15:52
Prawda, prawda
Ech, ci humaniści
Gbou de Warśtat.
Smok - 2014-12-10, 03:22
Za czasów kolekcjonerskich miałem taką Czajkę, a najciekawszy jest sposób w jaki ją kupiłem - wygrzebałem ją w pudle ze złomem zegarkowym na starociach w Bytomiu za 15, albo 20 zł. Zewnętrznie dało się ją doprowadzić do stanu niemalże idealnego (koperta nie miała jakichkolwiek przetarć) wystarczyło tylko wkleić i wypolerować szkło i odmalować farbę we wskazówkach. Piszę o niej, bo był to ciekawy egzemplarz (niestety nie mam zdjęć) ze względu na grawer na deklu pisany cyrylicą - z tego co pamiętam był to prezent urodzinowy, ofiarowany szczęśliwemu jubilatowi około 1980 roku. Nieźle musiał się wtedy darczyńca wykosztować na prezent i smutne jest to, że koniec końcem zegarek trafił do pudła ze złomem, chociaż dla mnie było to bardzo radosne znalezisko Co do mechanizmu, sprzedawca twierdził że działa, tylko trzeba baterię zmienić. Pomyślałem - marzenie ściętej głowy, ale za te pieniądze nawet samą kopertę w tarczą opłacałoby się kupić, tak więc zapłaciłem chyba nawet bez targowania się. Jakie było moje zdziwienie w domu, kiedy po wymianie baterii zegarek ruszył i działał bez najmniejszych problemów
Nie ma co, to Czajki to były jedne z najgenialniejszych radzieckich zegarków
ALAMO - 2014-12-10, 08:40
Smok napisał/a: | Jakie było moje zdziwienie w domu, kiedy po wymianie baterii zegarek ruszył i działał bez najmniejszych problemów |
Bo to był bardzo udany mechanizm. Rakieta stosowała swoją wersję - w zasadzie niewiele się różniącą - do połowy lat '80, kiedy już mieli dostępne zwykłe werki kwarcowe choćby zmodyfikowany 3056.
kaido2 - 2014-12-10, 09:29
Czy był to bardzo udany mechanizm...Hmmm...Gdyby ruscy go do końca dopracowali to zapewne tak. Wersje do Sław były o krok do przodu, ale i tu zabrakło jednego podstawowego drobnego aspektu, a mianowicie zabezpieczenia silnika w przypadku zatarcia przekładni wskazań, a dochodziło do niego nie tak sporadycznie jak by mogło się wydawać. Spotkałem wiele tak ubitych Czajek jak i Sław, z tym że w tych drugich wystarczyło wymienić samą cewkę 2 kΩ, zrobić porządek z przekładnią i zegarek szedł dalej, natomiast w Czajce były dwie opcje, albo wymiana silnika, albo przezwajanie silnika. Dziś z uwagi na problem z dostępnością silniczków, zostaje przezwojenie kroka. Zegarek zajebiaszczy, miałem nawet takowy praktycznie w stanie ideal i nawet byłem skory przezwajać, jednak z braku laku leżał i leżał dopóki nie trafił w inne dobre ręce. Jeżeli miałbym wytypować udany ruski bateryjkowy mechanizm to był to z pewnością elektromechaniczny 3055 którego to dopiero jest problem zaje..ć, 3050 nie za bardzo w moich oczach się tu klasuje.
|
|